Woda dla dzieci jest super. Moje najlepsze wakacyjne wspomnienia z dzieciństwa kojarzą się z wodą.
Zapach poranku w letni, upalny dzień do dziś przypomina mi wakacje u Dziadków, gdy zbieraliśmy się z Rodzicami i kuzynami, i jechali nad zalew..... To taki zapach prawdziwej radości, podekscytowania, oczekiwania na coś bardzo fajnego, zapach wolności i beztroski.....
Szybko nauczyłam się pływać i lubiłam wodę pod każdą postacią, teraz nadal lubię, tyle że czystą, co nie zawsze gwarantowane i wolną od wszelakich mikroorganizmów.....
Sympatię do wody (oczywiście nie brawurę!!!!!) pragnę przekazać Dzieciom, więc często zabieramy je nad różne wody i bywa różnie. W zależności od rodzaju 'akwenu';) i wody.....
Tu Bohaterami są Żuk(lat1) i Borsuk(lat5).
1)Dzieci w SPA (pierwsza większa woda Żuka)
Żuk siedział tylko w jacuzzi i bał się dużej wody, więc trzeba było siedzieć tylko tam z Nim. Się napływałam.....
Borsuk wdział na siebie wszystkie skrzydełka, kapoki w kaczki,świnki i żaby, zabrał deskę do pływania i długą gąbkę i kołował na tym wszystkim wokoło basenu nawołując wciąż Tatę, że się boi i topi, więc Tata się raczej napływał..... ;B
2)Dzieci nad Wisłą
Żuk nie zbliżył się do wody, a dlaczego - wytłumaczenie poniżej.....
Poszłam z Borsukiem zamoczyć kostki, jako że wielki upał, ładna, nie tłoczna plaża daleko od siedlisk ludzkich i Centrum Świata. Weszliśmy po kostki, woda ciepła, choć mętna, obleśne błotko przyklejało nam się do stóp, co nieco nas mierziło..... Tak sobie niepewnie spacerujemy popatrując na taplające się niedaleko psy..... Borsuk był jakoś przerażony, więc nie weszliśmy dalej. Tak sobie stoimy w tej burej wodzie, a tu powolutku przepływa nieopodal coś jakby wielka rozmokła kupa.....
Staliśmy jeszcze sekundę w tej ściekowej wodzie, po czym Borsuk jednym susem opuścił rzekę i powiedział, że już nie chce tam wchodzić.....Ja, ochłonąwszy z szoku, wyskoczyłam równie gwałtownie prosto do obmierzłego błocka (teraz już o podejrzanym składzie) i choć się smażyliśmy potem już cały dzień na piachu, to wody nie tknęliśmy..... Gdzie te czasy, kiedy leżałam z piłką w tej wodzie (ok.6 lat temu), była w miarę przezroczysta i nie przypominała kolorem szamba.....
3)Dzieci nad morzem
Borsuk wlazł chętnie, po czym wybiegł równie szybko, wrzeszcząc "zimna,zimna!!!!!".
Żuk naśladując nas powolutku zaczął się zbliżać do wody, gdy ja z Borsukiem bawiliśmy się w uciekanie przed falami.Wszyscy mieliśmy krótkie spodenki, bo chłodnawo, więc nie stroje.
Gdy fala się usunęła Żuk wlazł na mokry piach zadowolony,a gdy my biegliśmy doń krzycząc "uciekamy, uciekamy!!!!!", to sobie siadł, po czym zalała Go fala.....
Wszystko miał mokre.....
4)Dzieci nad Zalewem
Żuk zapoznał się z wodą ostrożnie,po czym usunął się na strefę przybrzeżną,zasiadł w piachobłocie i tam spędził cały pobyt, wpychając piachobłoto gdzie się dało (łącznie z ustami) i czerwieniejąc coraz bardziej, mimo kremu przeciwsłonecznego i czapeczki.....
Borsuk szalał! Z piłką, z kołem, z koleżankami, z Mamą.....
Tyle że pływać się nie kwapił, najlepszą zabawą było wiszenie wraz z dwoma koleżankami na dmuchanym krokodylu i wrzeszczenie, że się spada i że się nie chce płynąć na nim dalej.....
W końcu Mama pokazała im jak się na krokodylu przepływa Zalew (;BBBBB hehe lubię to), po czym zachęceni jak zasiedli wszyscy raźno, tak krokodyl przefiknął się do góry nogami i wszyscy wylądowali pod wodą, po czym wyłapywaliśmy ich z wielkim rykiem i histerią ( z Ich strony oczywiście, bo to płytka woda była.....)
5)Dzieci na basenie
Żuk siedział w ciepłym brodziku i nawet Mu się podobało. Zaczepiał ciągle dziewczynkę, która siedziała jak wryta w kącie i wytrzeszczała na Niego oczy. Jak się poślizgnął i trochę zanurzył, podniósł taki ryk, że trzeba było szybko opuszczać brodzik.....
Borsuk na dużym basenie cały czas na mnie właził, mimo skrzydełek i deski do pływania, podtapiając mnie ustawicznie i miałam w końcu tego serdecznie dość, w odróżnieniu od Niego. On zaśmiewał się do rozpuku wieszając na mnie i piszcząc, że sam nie da rady.....
W rezultacie z wielkimi protestami zakończyłam tę 'wspaniałą zabawę', a że to było niedawno, to jeszcze do tej pory mam zatkane lewe ucho..... ;/////
6)Dzieci w wannie
W zasadzie się cieszą, byle nie puszczać prysznica.
Reasumując moje Żuk i Borsuk stworzone są do wanny, bo na wielkich wodach się męczą, a na mniejszych zamęczają mnie.....
Hmm.....
Doszedł więc kolejny pozytywny , choć dziwny aspekt siedzenia w domu.....
W końcu zawsze można nalać wody do wanny..... %=B