Marudzę jak stara babka.....
Cóż,wszystkie pozostałe panie mają lat dwa razy więcej niż ja! Hipopotamica obok już na swoim miejscu obserwacyjnym jak sęp nad padliną ,siedzi i gapi się na mnie.....Chyba już mniej podejrzliwym wzrokiem za to,bo w nocy o2giej,gdy rozległ się wielki huk, który mnie brutalnie wyrwał ze snu, okazało się,że jej laska za łóżko wpadła i oczywiście kto właził pod nie po ciemku,by ją wyciągnąć 😷 Oczywiście ja!
(Zresztą żadna z tych starszych babek by się tam nie wgramoliła.....)
Potem rano spałam i śniło mi się,że jestem z Mają w aptece i szukamy kropli do oczu dla pacjenta na receptę ,a ich nie ma. Nagle ktoś mnie woła po nazwisku,patrzę który to pacjent mnie zna,a to pielęgniarka mnie budzi na pobieranie krwi!!!!!hehe,mocno zasnęłam 😆
Po kroplówce z soluMedrolu z rana koło 10tj MonAmi przyszedł w odwiedziny,bo akurat jest u Siostry i przywiózł mi od Niej placek marchewkowy,który razem z torcikiem czekoladowym podjedliśmy do kawki i herbatki w kawiarni,a potem posiedzieli przy tarasie.
Zrobił mi zdj. na parapecie przy tarasie.
Jak widać niebieska szlafroko - bluza w szpitalu jest ze mną nieodłączna.....
Ładne historie! Dobrze,że na te szkolenie jeszcze szła,bo bym miała wyrzuty,że to przeze mnie.....
Tylko odprowadziłam Amika do drzwi szpitla,już przyjechali Rodzice z Bracikiem i zamówili mi pyszną latte,a Mama przywiozła..... ciasto marchewkowe -mam szczęście dziś do niego;) przynajmniej nie będę szukać żarcia po sklepikach,zresztą Mamy ciasto,to wiadomo,nie zrównane!
W trakcie ich wizyty zadzwoniła Maja,że siedzi z mężem na SORze na dole,więc tak czy siak wylądowała w tym szpitalu!
Pogadałam z Kochaną Familią i zebrali się po półtorej godziny,ja skoczyłam na oddział zaliczyć obiadek,okazało się że dwie panie wypisują dziś! M.in.tą miłą obok. Tylko hipopotamica wciąż na czatach patrzy z wyrzutem,gdzie ja tak latam,bo nie ma na co się gapić.....
Oczywiście uciekłam do tej Mai na SOR,bo już mnie miały doczepiać do potasu,a to 3godz. siedzenia na sali na łóżku z kroplówką!
(I jeszcze do tego obserwowana non-stop przez hipopotamicę przykucnietą na swoim łóżku, jakbym brała udział w jakimś reality show!%)
A tak na SORze pogadałyśmy w oczekiwaniu na prześwietlenie i wynik, Maja na wózku, noga spuchnięta,oczywiście w gips wpakowali ją na tydzień,na szczęście nie złamana,ale torebka stawowa pękła i zwichnięcie porządne i bolesne.....
A jednak obcasy mogą być 'mordercze' ;PPPPP
Opodal siedział chłopak z dziewczyną,na których wyjechał z impetem samochód 🚗 z bocznej uliczki tak ,że aż ich przekręciło,to szczęście,że ona miała tylko stłuczoną klatkę piersiową,a on nogę obitą.....Ale samochód do kasacji,a tamten kierowca, to nawet prawa jazdy nie miał i chciał policji nie wzywać.....
No ciekawe jak by im całe auto odkupił.....
Posiedzieliśmy tam ze 3godziny, obgadałyśmy z Mają aptekę,Mela mi napisała,że do1w nocy siedziały w naszej szykując ją,ale że się otworzyły dziś!
O rany,udało się 🙌
No to od poniedziałku fartucha czas!!!;!;
Póki co pożegnałam się z Mają,narysowałam Jej serduszko na zasychającym gipsie i zabrał Ją mąż do domu ,nawet Siła Wyższa dała Jej znak,że musi wreszcie trochę odpocząć od nadmiaru obowiązków domowych i aptecznych!!!!!
Pierwsze serduszko na jeszcze świeżym gipsie.....